O poranku chciałam porozmawiać co dalej, bo w sumie sama nie wiedziałam do końca na czym stoję. Wzięłam prysznic. Gdy wyszłam kawa już na mnie czekała.
Rozmawialiśmy dość długo i doszliśmy finalnie do wniosku, że chcemy spróbować czegoś, więcej. Jednak chyba Roberta coś gryzło i było to widoczne. Jednak czekałam, aż sam poruszy temat i mnie oświeci co mu w głowie siedzi. No i faktycznie po wypiciu kawy odezwał się.
-Nie chcę by to źle zabrzmiało, ale nie możesz mieszkać z rodzicami. -Westchnął ciężko, a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem. No, nie miałam lekko. Praktycznie wszystko było na mojej głowie. W sumie nie byłam im potrzebna, gdyby nie fakt, że ogarniałam ich i dom. -Rozważ wyprowadzkę, a jak będziesz gotowa zadbam o resztę. Pieniądze to nie problem, wolę byś skupiła się na maturze i odetchnęła. -Na tym nasza rozmowa się zakończyła. Wstał i poszedł do sypialni pewnie się ubrać. Sama zrobiłam to samo. Dwadzieścia minut później czule się z nim żegnałam, bo musiałam wrócić do rzeczywistości. Po dość długim pocałunku spojrzał na mnie, a mnie już było mokro.
-Do jutra mała. Przyjadę po ciebie po zajęciach, a y się poważnie zastanów nad tym co dziś mówiłem. -Pocałował mnie w czoło, a ja się uśmiechnęłam. Wróciłam do domu cała szczęśliwa. A faktycznie na następny dzień również się spotkaliśmy się, a ja zaczynałam przyzwyczajać się do nowych pieszczot, chociaż nie tylko to robiliśmy. Często rozmawialiśmy i oglądaliśmy jakieś filmy. Chyba nigdy nie byłam tak zadowolona ze swojego życia. W szkole lepiej mi szło, a ja zaczynałam wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Parę tygodni później nic się nie zmieniło. Wyglądało na to, że jakoś się dogadywaliśmy. Ja czasem miałam dużo nauki, więc starczało czasu na trochę SMS-ów czy rozmów. Również czasem miałam za dużo obowiązków i tonęłam w robocie do zrobienia. Lecz zawsze udało się wynagrodzić rozłąkę. Ja rozkwitałam chociaż za oknem dało się zauważyć pierwsze oznaki zimy.
Stałam przed szkołą paląc papierosa i spoglądając na zegarek. No tak jak zwykle obsuwa. Jakoś mnie to nie dziwiło szczególnie, że w tych godzinach na drogach jest tłoczno. Zachciało mu się na zakupu w piątek. Westchnęłam ciężko widząc jak jego czołg podjeżdża pod szkołę. Wsiadłam do środka i pocałowałam go na przywitanie.
-Hej mała, gotowa na zakupy? -Uśmiechał się jak mały chłopczyk i zamiast zakupów wolałabym coś innego.
-Taaa. -Przewróciłam oczami. Dobrze wiedział, że w przeciwieństwie do niego nie lubiłam takich wypadów. -Miejmy to za sobą. -Kiwnęłam głową w kierunku, w którym jechaliśmy, a on ledwo powstrzymywał śmiech patrząc na moje męczennictwo. Zauważyłam, że rodzice, jeśli wszystko było zrobione to nie interesowali się nawet czy wrócę, więc korzystałam z tego, gdy tylko mogłam. Praktycznie większość weekendu często udawało nam się razem spędzać z czego oboje byliśmy zachwyceni.
Czas w galerii handlowej wlókł się dla mnie niemiłosiernie. Szczególnie, że jutro wieczorem miałam po raz pierwszy jechać do jego znajomych, więc szukaliśmy głównie rzeczy dla mnie po 4 przymierzalni miałam dosyć usiadłam na ławce i schowałam głowę w rękach. Miałam chwilę oddechu, bo aktualnie mój kochanek oglądał coś dla siebie.
Po dwóch godzinach byłam zmęczona i głodna, więc namówiłam go po ciężkich bojach na kawę i hamburgera z czego byłam dumna i zadowolona w momencie siadania na miękkiej kanapie w części restauracyjnej.
Cieszyłam się z odpoczynku i słów, że to koniec zakupów na dziś i jedziemy mnie odwieść. No niestety nie było mi dziś dane zaspokoić swoich potrzeb. Jeśli chciałam mieć jutro czas się wyszykować i wyjść to musiał ogarnąć wszystko dzisiaj.
Zdążyliśmy po drodze zahaczyć o ustronne miejsce na szybki seks. Następnie wróciłam do domu wpadając w wir swoich obowiązków. Teraz dopiero zaczynałam się stresować jutrem.
Całą noc nie mogłam zasnąć, a do popołudnia dzień ciągnął się nie ubłaganie. Zaczęłam się pakować ciut wcześniej by choć na chwilę zapomnieć o tym co mnie czeka. Przejrzałam wczorajsze zakupy by coś z tego wybrać. Zdecydowałam się na małą czarną i czarne czółenka na słupku. Ubioru dopełniła małą torebką na łańcuszku, czarne kabaretki. Było chłodno, więc na to miał wylądować czarny odcinany w tali płaszcz. Zakręciłam specjalnie loki i zrobiłam staranny złoto brązowy makijaż. Usta pociągnęłam ulubioną czerwoną szminką. Wyjątkowo przygotowania zajęły mi więcej czasu niż zazwyczaj. Chciałam być odebrana dobrze, więc musiałam wyglądać dobrze. Fakt był taki, że byłam zadowolona z efektu. Wzięłam torbę z rzeczami i małą torebkę, ruszyłam na dół, gdy tylko otrzymałam wiadomość, że Robert czeka.
Rozglądałam się pod bramą bloku, ale dopiero po chwili go dojrzałam. Podeszłam powoli obserwując jego reakcje. Chyba dopiero jak podeszłam bliżej mnie poznał i chyba był w lekkim szoku. Zaśmiałam się, gdy na przywitanie usłyszałam tylko “oooo”. Podałam mu swoją torbę z rzeczami.
-To jak? Jedziemy, czy mam chwilę poczekać, aż dojdziesz do siebie? -Uniosłam brew wyraźnie rozbawiona. Cieszyłam się, że efekt mojej ciężkiej pracy nie poszedł na marne. Wyminęłam go i wsiadłam do samochodu. Dając mu moment na ogarnięcie. Dopiero po 2 lub 3 minutach usiadł za kierownicą.
-Wyglądasz bosko. -Zmierzył mnie jeszcze raz wzrokiem i pocałował w czoło. -Pojedziemy do mnie. Zostawimy twoje rzeczy i pojedziemy taksówką, bo na pewno się napiję. -Zauważyłam, że nagle się spieszył, ale jak myślał, że dam sobie zepsuć makijaż przed imprezą to grubo się mylił.
No tak nie myliłam się, gdy tylko weszliśmy do mieszkania zaczął się do mnie dobierać. Jego dłoń podążała po moich plecach i pupie. Ściągnął mój płaszcz i usłyszałam jak gwałtownie wciąga powietrze na widok krótkiej sukienki.
-Nie zepsuj mojej pracy. -Zamruczałam, ale moja silna wola odpłynęła, gdy Oparł mnie przodem do kuchennego blatu łapiąc za szyję. Jęknęłam głośno, gdy rozchylił moje nogi.
-Obiecuję, że nic nie popsuje mała. -Zamruczał do mojego ucha całując mnie w szyję. Odchylił moje majtki i wszedł we mnie jednym sprawnym ruchem. Dobrze wiedział, że ja zawsze jestem gotowa. Wystarczył jego dotyk bym miała mokro. Brał mnie mocno dociskając mnie do blatu. Nogi się pode mną uginały więc złapał mnie w pasie i pochylił wchodząc jeszcze głębiej. Najwidoczniej mieliśmy mało czasu, bo starał się mnie jak najszybciej doprowadzić co udało mi się, bo już po kilku minutach oboje doszliśmy. Na koniec puścił mnie i klepnął w pośladek. -Tak jak obiecałem nic nie ucierpiało. -Opuścił moją sukienkę i podał mi płaszcz. Musiałam złapać chwilę oddechu i dojść do siebie. Założyłam płaszcz.
-Jesteś nie znośny. -Zaśmiałam się przeglądając się jeszcze szybko w lustrze, gdy zamawiał taksówkę. Na szczęście praktycznie nic nie było do poprawy, więc nie miałam się za co gniewać. Wręcz moja trema odpuściła.
Jakieś 20 minut później byliśmy na miejscu i przedstawiał mnie grupce osób przy dużym stole. No tak klub był raczej z tych z wyższej półki co raczej mnie w jego przypadku nie dziwiło. Byli w podobnym wieku do niego, choć ku mojemu zdziwieniu dość ciepło mnie przyjęli. Chociaż byli dość mocno zdziwieni moim wiekiem. Widocznie Robert nie zdradził, że jestem sporo młodsza.
Kolejny szok przeżyli po jakimś czasie. Miałam dość mocną głowę, więc praktycznie piłam równo z nimi, a gdy zaczęłam rozmawiać odkryli, że raczej nie jestem standardową nastolatką. Widać było, że dopiero wtedy zaczęli mnie akceptować. Opowiadali czym się zajmują, jak się poznali lub o swoich zainteresowaniach. Starałam się nie palnąć czegoś głupiego, ale już wiedziałam, że wypadłam dobrze.
Po dwóch godzinach Robert wziął mnie na klubowy parkiet dając mi trochę oddechu od sytuacji. Odetchnęłam, gdy objął mnie w pasie i zaczęliśmy tańczyć.
-I jak się czujesz? -Wymruczał mi do ucha i zarzucił moje ręce na moją szyję i docisnął mocniej do siebie. Zastanawiałam się jakim cudem on się podnieca jak nastolatek z buzującymi hormonami, bo gdy moje kolano otarło się o jego krocze już wiedziałam, dokąd zmierza cała sytuacja.
-Widzę, że ty czujesz się bardzo dobrze. -Docisnęłam kolano do jego rozporka, a on wciągnął głośno powietrze. Zaśmiałam się. Raczej to on był tym niezaspokojonym, ale alkohol trochę mi uderzył do głowy i chętnie ocierałabym się o niego jak kotka.
-Robisz się wulgarna i podniecona. Myślę, że trzeba coś z tym zrobić. Zaczął mnie prowadzić do innej części klubu praktycznie pustej z lożami i kanapami. Każda loża częściowo była zasłonięta satynową zasłoną. Wszedł do jednej ciągnąc mnie za sobą. Prócz kanap na środku stał stolik przykryty tkaniną w tym samym kolorze co zasłony. -Pobawimy się? -Spytał puszczając mnie i zasłaniając zasłonki.
Usiadłam na kanapie i rozłożyłam delikatnie nogi. Pociągnęłam go za pasek by stanął między nimi i zaczęłam rozpinać rozporek. Byłam podniecona, gdy patrzył na mnie z góry. Moje ruchy nie były zbyt skoordynowane po dość dużej ilości alkoholu, więc ucieszyłam się, gdy mi pomógł.
Widziałam, że chciała coś powiedzieć, ale ja nie miałam zamiaru czekać. Złapałam w dłoń jego penisa delikatnie ssąc czubek. Następnie lizałam całą długość by na koniec wsunąć go w swoje usta. Czasem lubiłam mieć władzę, a wiedziałam, że teraz jest na mojej łasce. Droczyłam się z nim i pieściłam językiem. Ciężko oddychał ciągnąc z moje loki, a ja jak suka nie mogłam się powstrzymać by na niego nie patrzeć.
Dość szybko poczułam, jak zaczyna pulsować. Miałam nadzieję, że właśnie tak skończę jednak grubo się myliłam. Odsunął się ode mnie i posadził mnie na oparciu kanapy. Sam klęknął przede mną, a do mnie dotarło, że to nie jest bezpieczne miejsce i rozejrzałam się dookoła czy nikt nie patrzy. Prawie krzyknęłam, gdy nagle odsunął moje koronkowe majtki i zassał łechtaczkę. Odsunął się na chwilę i uśmiechnął się.
-Postaraj się być wyjątkowo cicho. – Był rozbawiony, więc widocznie byłam czerwona jak burak. Głośno westchnęłam, gdy jego usta pieściły moje najczulsze miejsce, a w moim wnętrzu pojawiło się przyjemne ciepło podniecenia. W sumie podniecało mnie to, że wokół są ludzie, a on zajmuje się tylko mną. Wieczór mogę zaliczyć do naprawdę udanych zaraz po zbliżającym się orgazmie. Wiedział co lubię lekkie kąsanie, ssanie i lizanie sprawiało, że skurcze były coraz częstsze, a ja odchyliłam się przyciskając do cienkiej ścianki oddzielającej nas od sąsiedniej loży. Starałam się nie wydobywać z siebie dźwięków, gdy głośno dochodziłam.
Po moim wstrząsie spojrzał na mnie i wiedziałam, że czeka mnie powtórka. Docisnął mnie do siebie podnosząc i usiadł sadzając mnie na swoich kolanach. Moje ciało działało automatycznie unosząc się i nabijając na jego buzującą wciąż erekcje. Wiedziałam patrząc spod wpół przymkniętych powiek, że nie potrzeba mu dużo. Mnie również, bo moja łechtaczka wciąż przyjemnie pulsowała.
Zaczęłam się poruszać w górę i w dół nie mogąc się powstrzymać przed pojękiwaniem. Odgięłam się do tyłu w przyjemnej ekstazie i złapałam go za głowy. Jego dłonie pieściły moje pośladki, po chwili już musiałam hamować krzyk zagryzając dolną wargę.
Przyciągnął moją głowę do siebie. Czułam jak zaraz dojdzie, więc przygryzłam jego wargę i ssałam język. Już po chwili czułam, jak dochodzi we mnie, a ja razem z nim. Wijąc się i tamując krzyk jego językiem.
Starałam się pozbierać opadając całym ciężarem na niego.
-jesteś niemożliwy, a jak by ktoś wszedł? -Spojrzałam na niego udając poirytowanie.
-To by sobie popatrzył. -Stwierdził znacząc moją szyję swoim językiem, aż zadrżałam. -Uwielbiam jak na mnie reagujesz i jak dochodzisz. -Westchnął, wstał ze mną. Postawił mnie i poprawił moje majteczki, a następnie sukienkę. Po czym zajął się sobą, a ja w małym lustrze poprawiłam włosy.
Reszta nocy upłynęła nam na zabawie. Po feralnej zabawie okazało się, że wytrzeźwiałam i musiałam patrzeć jak jego znajomi w dużej części zaliczają zgon. W domu zaliczyłam jeszcze ostrzejszą powtórkę przywiązana do ramy łóżka. Mogłam spokojnie stwierdzić, że to był jeden z bardziej udanych wieczorów. Wcześniej raczej mało imprezowałam, ale podobało mi się. Miałam nadzieję na więcej takich wyjść, szczególnie jeśli chodziło o nasz incydent na loży. Czułam jakbym zaczynała dopiero żyć pełna piersią.